Wednesday, February 3, 2010

Airlie Beach. Heaven on earth... gratis!


Drogie wypady, nie na naszą kieszeń postanowiliśmy omijać szerokim łukiem, jednak przeznaczenie po raz kolejny zaprowadzilo nas w nieproszone strony. Decyzje o wydaniu 250 dolarow za kilkugodzinna podróż promem wokól wysp Hamilton i Whitesuday, podjeliśmy bardzo spontanicznie. Wskakujemy na statek w ostatniej sekundzie, płacimy kartą i zaraz po wejściu na pokład zapominamy o wydanym majątku.
Szedzki stół, zimna płyta, frykadelki, muszelki, rybki,
salatki, ciasta, ciasteczka, lody, owoce, swieże soki.
Czego dusza zapragnie.
Całe rodziny rzucily sie w poszukiwaniu najlepszych kąskow, a my po krakersowo-tytkowej diecie nie potrafimy opanować się ze szcześcia. Na Hamilton Island trafiamy do hotelowego basenu, a po kilku godzinach na plaże marzeń - Whitehaeven Beach.
Turkusowa woda, bialy, delikatny piasek, a zaraz za plaza rezerwat przyrody. Okolo 8 km od miejsca, do ktorego dobilismy rozposciera sie przepiekna laguna na plazy, ktora uznana jest za jedna z 5 najpiekniejszych plaz swiata.
Po przybyciu okazalo sie, ze reszta pasazerow bierze udzial w reklamie Durexa, przebierajac sie w jednoczesciowe czepki.
Dopiero po kilku tygodniach zorientowalismy sie, że karta którą płaciliśmy, nie była kredytową i PINu podpis nie zastąpi. Do dziś konto nie uległo zmianie :)

No comments:

Post a Comment