Dzieciaki zwinnie przeslizguja sie przez tlumy na swoich jednosladowych deskorolkach.
Zablakani bezdomni wesolo wykrzykuja w eter swoje przemowienia i skoczne piosenki, prowadza niekonczace sie ze soba rozmowy. Turysci wlocza sie z aparatami i mapami po kretych ulicach miasta. Kobiety i mezczyzni nerwowo wyczekuja na przejscie przez pasy.
A ja, wtorujac im pospiesznego kroku zmierzalam w strone zarezerwowanego na lostnisku hostelu. Restauracja Italia, salon Kawasaki, tajskie masaze, kafejki, markety.
Po godzinnej integracji, powoli zaczynalam odczuwac zmeczenie po podrozy, zmiane czasu i przebyte kilometry.
Zdalam sobie sprawe, ze przesladuje mnie nieustajace deja vu, ktore co chwile przenosi mnie na ulice Europy. Po calodniowych poszukiwanaiach Australii w Melbourne spotykam Dobrego Stephana, ktory uswiadomil mi, ze marna moja dola odkrywcy i zabral mnie w miejsce, dzieki ktoremu Melbourne pozytywnie zapisalo sie w mojej pamieci. Kolejny raz minelam europejskie restauracje, salony japonskich aut i gabinety tajskich masazy. Kilka metrow dalej, w czarnej bramie czekal na nas bodyguard, ktory po sprawdzeniu naszej tozsamosci i uspokojeniu swych domniemywan o mojej niepelnoletnosci, zszedl z drogi i zaprosil nas na 9 piętro kamienicy.
Bylismy na roof topie, mnóstwo ludzi siedzialo na przypominajacym trawe dachu, w samym środku miejskiej dżungli, gdzie wspolnie grali, rozmawiali, cieszyli się.Po godzinnej integracji, powoli zaczynalam odczuwac zmeczenie po podrozy, zmiane czasu i przebyte kilometry.
Podziekowalam Stephanowi za mile towarzystwo i po dwukrotnym zgubieniu sie wmiescie zasnelam w hostelowym, pietrowym lozu.
Melbourne nie oniesmielilo mnie, nie zadziwilo, nie zauroczyło. Wprawdzie magazyn The Economist miasto to za jego walory dwukrotnie ukoronowal mianem „Najlepszego do życia na świecie” (2002 i ponownie w roku 2004), ja nie jestem fanatykiem duzych, gwarnych miast, a szukanie tu swojego miejsca nie sprawialoby mi przyjemnosci bez Pana Wu...
No comments:
Post a Comment