Thursday, June 17, 2010

Esy Floresy.


Zaledwie
kilkanaście tysięcy lat temu małe, wesołe hobbity Homo Floresiensis biegały po indonezyjskiej wyspie Flores. Miały zaledwie 1 metr wzrostu, niewielki mózg, ważyły ok.25kg. Nikt nie poświęcał im większej uwagi, aż do roku 2003, kiedy w jaskini wapiennej Liang Bua znaleziono szczątki siedmiu nieznanych osobników…

Flores cieszy się sławą “zaginionego świata”, gdzie gatunki dawno wymarłe w innych częściach świata, żyły w niedalekiej przeszłości lub żyją nadal.
Na “Wyspe Kwiatów”, jak nazwali ją portugalscy kolonizatorzy w XVIw, trafiamy biorąc nocny autobus z Mataram, przez Labuhan Lombok, Poto Tano, Sape, az do Labuanbajo. W drodze napotykamy na małe problemy i zamiast na Flores docieramy jedynie na wschodnie wybrzeże Sumbawy. Rozczarowni kolejnymi oszustwami lokalnych (autobus nie dość, że spóźnił się na poranny prom, to bilet, zakupiony na cała trasę stracił ważność wraz z przyjazdem do Sape) przez kolejne 24 godziny podziwiamy mała wioskę, w oczekiwaniu na jej jedyną atrakcję – prom do Labuanbajo.

Jak cala wyspa jest przepiękna, tak LB nie przypada nam szczególnie do gustu i po dwudniowych negocjacjach z kapitanem (bo codziennie cena rosła przed startem) wyruszamy na „2D1N” rejs statkiempo zatokach wysp Rinca & Komodo. Omijamy setki małych, zielonych wysepek, wokół których rozpościerają się ogromne turkusowe laguny. Kapitan co jakiś czas zatrzymuje łódź, nadaje sygnał do startu i razem z całą załogą skaczemy w maskach i płetwach za burtę. Po kilku godzinach docieramy do zatoki Manta, gdzie nurkujemy kilkukrotnie z wielkimi płaszczkami. Proces nurków z nimi przebiega w trochę inny sposób. Przygotowani do skoku czekamy na magiczny zaklęcie załogi "manta!", która wypatruje tafle wody z gniazda łodzi. Kiedy płaszczka podpływa, cala załoga podskakuje z podniecenia wymachując rękami we wszystkie strony. A Ty? Ty tracisz orientację, nie zdążasz włożyć maski i skaczesz w pośpiechu na oślep, zachłystując się wodą, przerażony, ale podekscytowany faktem, ze dokładnie pod Twoimi płetwami przepływa piękna, ogromna płaszczka. Rozentuzjazmowani i szczęśliwi, podziwiając krwisty zachód słońca upijamy się lokalnym alkoholowym przysmakiem z palmy kokosowej - arakiem. Pod milionem gwiazd zasypiamy naszą 10-osobową brygadą, która kolejnego dnia rusza na ostateczne starcie ze smokami.

Dobijamy do lądu. Rinca. W drodze do Parku Narodowego, razem z przewodnikiem wypatrujemy waranów, które rzekomo atakują turystów od pierwszego kroku na wyspie. Po pięciu minutach odnajdujemy nie do końca chowające się stado jaszczurek, które leniwie szukało schronienia pod biurami. Waran z Komodo to największa współcześnie żyjąca jaszczurka. Swoimi ogromnymi rozmiarami 3m długości prawie 150kg budzi respekt. Na swoje ofiary poluje z zasadzki, a do upatrzonej zdobyczy zakrada się od tyłu. W ślinie warana nie znajduje się trucizna, ale 50 różnych szczepów bakterii, które przy ukąszeniu dostają się do krwi zaatakowanej ofiary po czym powodują śmierć. Na dowód o niezbyt przyjaznych relacjach ludzi z jaszczurkami przewodnik pokazuje nam liczne rany po spotkaniu z nimi.
Po uwiecznieniu ich na kilku zdjęciach wyruszamy na treking po Parku Waranów, w którym nie spotykamy już – o dziwo - ani jednego. Kolejna godzina przypomina ścieżkę zdrowia dla emerytów i jedynie upał i skwar odróżnia Rince od Lądka Zdrój.

W drodze do portu nasz kapitan staje jednak na wysokości zadania i dostarcza nam brakującej adrenaliny zastawiając nas na jednej z wysp. Z powrotem w Labuhanbajo łapiemy „stopa” za bagatela 5dolarów, dzięki czemu docieramy do Ruteng. Kolejny dzień to długie godziny negocjacji, by cena biletu dla turystów do Ende i z Ende do Moni, choć trochę zbliżona była do cen dla lokalnych.
Indonezja pozostaje więc dla nas krajem pełnym zagadek i tajemnic związanych z prawdziwymi opłatami za transport. W kultowym, stuningowanym i ozdobionym pluszakami "bemo", z towarzyszącymi nam kurami, tonami ziarna, wymiotującą gromadą dzieci i nieustannie palącymi starcami docieramy do kolejnego przystanku – Moni.





1 comment:

  1. chce byc tam gdzie ta chmura wielka jest wieksza od wyspy :** jedziemy kochani?

    ReplyDelete